Franusia zna wiele osób z Zielonej Góry: taksówkarze postoju przy ul. Westerplatte, pracownicy „Nafty”, klienci starego „EMPiKU”, przechodnie..
Właśnie w tej okolicy Franuś pojawił się jakieś 5-6 lat temu. Skąd? Nie wiadomo.
Zapewne miał dom, rodzinę i opiekę, ale może był zbyt kłopotliwy, a może się komuś znudził?
Chociaż był wtedy małym kotkiem, dawał sobie radę karmiony przez ludzi, którym los koci leży na sercu.
Tak przeżył te kilka lat. Niestety – ostatniej zimy Franuś zaczął chorować. Przestał jeść, bardzo schudł.
Choć do tej pory niezależny i unikający kontaktów, pozwolił się złapać i zawieźć do weterynarza. Po badaniach okazało się, że Franuś jest bardzo chory – ma przewlekłe zapalenie nerek. W tej chwili jest leczony. Po wyleczeniu będzie musiał jeszcze przez jakiś czas brać leki, a potem jeść odpowiednią karmę. Tak więc, Franuś nie powinien już wrócić „na plac przy EMPiKu”.
Szukamy dla niego mądrego, odpowiedzialnego i opiekuńczego domu. Właściwa dieta pozwoli mu zapewne przeżyć jeszcze kilka lat.
Franuś mieszka na razie w klatce i choć był kotem wolno żyjącym to okazało się, że kontakt z człowiekiem sprawia mu przyjemność: lubi dotyk ludzkiej ręki.
Na razie nie wiemy jak reaguje na inne koty.
Jest wykastrowany.
Franuś znalazł super dom w Zielonej Górze i jest teraz księciem Franciszkiem. :-)
Wymaga karmy dla nerkowców i kontroli weterynaryjnej.
Warunki adopcji
Naszym marzeniem jest to, żeby zwierzęta, które ratujemy - trafiały do dobrych i kochających domów. Często nasi podopieczni wymagają dużo czasu, wysiłku i wydanych pieniędzy, żeby dojść do takiej formy jak w dniu adopcji. Często są chore, zaniedbane, a także wycofane - nie lubią ludzi albo są zbyt płochliwe. Dlatego doceń nasz wysiłek i serce włożone w naszych podopiecznych, bo dajemy Ci kogoś, kto był u nas traktowany jak domownik. Nie trzymamy kotów w klatkach - są pełnoprawnymi domownikami przystosowanymi do życia w domu.
Sprawdzamy ich reakcje na różne sytuacje, wiemy jaki mają charakter, dlatego też prosimy o dokładne czytanie ogłoszeń, a na pewno znają Państwo swojego towarzysza.
Z naszej strony prosimy o przygotowanie się na ten ważny dzień. Czego wymagamy?
transportera. Nie wydajemy kotów w pudełkach, w szelkach, w torbach z otworami, wynoszonych na rękach. Dlaczego? Kot jest zestresowany nową sytuacją. Nagle trafia w obce dla niego ręce i obce środowisko. Może się wystraszyć, wyrwać i uciec. Transporter jest dla jego i Państwa bezpieczeństwa. Poza tym przyda się w późniejszych wycieczkach do weterynarza.
przygotowanej kuwety ze żwirkiem w domu. Przynosząc nowego domownika powinniśmy mieć przygotowane już miejsce dla niego. Może to być jeden pokój, czy nawet łazienka. Kot musi wiedzieć gdzie jest jego kuweta, gdzie są miski i gdzie może w spokoju odpocząć. Najlepiej jeśli na początek ma ograniczoną przestrzeń. Pamiętajmy, że koty to czyste zwierzęta i dlatego nigdy nie stawiamy misek obok kuwety.
dobrej karmy. Nasi podopieczni często pochodzą z ulic, z podwórek, z miejsc, gdzie szukały czekogolwiek do jedzenia. W domu tymczasowym staramy się karmić ich pełnowartościowym jedzeniem, zwłaszcza mokrą karmą, która jest zdrowsza dla kota niż jakakolwiek sucha. Jakie karmy polecamy? Mac's, Animonda, Leonardo, Feringa, Power of Nature i wiele innych. Ważne, żeby miały jak najwięcej mięsa. Karmy marketowe typu Whiskas mają zaledwie 4% mięsa. Tak, koty je lubią, bo są dosmaczane, ale takiej karmy kot musi zjeść więcej, żeby się najeść. Dlatego propagujemy zdrowsze i lepsze jedzenie, bo to oznacza zdrowszego kota w przyszłości.
osiatkowania balkonu, zabezpieczenia okna, które najczęściej otwieramy. Zbyt wiele kotów wypada z balkonów albo zakleszcza się w oknach. Kot w pogoni za muszką czy ptaszkiem - nie zapanuje nad tym i po prostu za nim wyskoczy. Uchylne okno jest ogromnym niebezpieczeństwem dla kota. Kiedy będzie próbował się wydostać - będzie zsuwał się coraz niżej, aż w końcu się udusi zbyt ciasną przestrzenią i umrze w męczarniach. Dbaj o bezpieczeństwo swojego kota.