Kupmy kotka. Chcę białego persika. Są takie śliczne, białe i puchate. Kupmy, kupmy...
Kupiliśmy. To żaden problem. Tyle ich jest na allegro, można przejść się też na giełdę albo przeszukać ogłoszenia. Za 200, 300, 400zł. Tyle wydamy, bo przecież nie będziemy kupować za 1000zł. Hodowcy chyba powariowali! Przecież to samo można mieć taniej i u miłego sprzedawcy! Kupimy mu Kitekata, a może nawet Whiskasa do jedzenia. Przecież to taka reklamowana karma. Szczepić nie musimy, bo i po co? Odrobaczanie? Przecież nie wychodzi z domu.
Nie wydajemy dużo na kociaka. Trochę łzawią mu oczy, ale przecież sprzedawca mówił, że to taka rasa. Czasem przecieramy wacikiem i już.
Śliczny, puchaty kocurek. Dzieci się cieszą, bawią się z nim. Kociak trochę psoci, ale przecież jest taki słodki.. Wszystko mu wybaczamy.
Dzisiaj zbił ulubiony wazonik. Jest już starszy i mógłby trochę uważać. Miał być spokojny. Gdybyśmy wiedzieli, że narobi tyle szkód, to kupilibyśmy sobie pieska. Wazonik, strącony kwiatek, dziecko nam podrapał. A w ogóle to za dużo czasu trzeba mu poświęcać: czesanie, zabawa... Przecież miał sam się sobą zajmować. Nie mamy czasu na takie fanaberie. Dzieci też mają swoje zajęcia. Poza tym kot się szarpie jak go czeszemy. Dlatego robimy to coraz rzadziej.
Jak ten kot dużo je! Nie może tak być, że tyle wydaliśmy na niego i żadnego pożytku z niego nie ma. Zrobiliśmy dzisiaj ogłoszenia, że mamy białego kota do krycia. Niech zarobi na swoją miskę. Nie ma nic za darmo!
No. Przynajmniej zwróciło nam się to, ile nas kosztował. Ale jakiś taki coraz brzydszy się robi. I śmierdzi z kuwety. Zrobiły mu się kołtuny, kicha i ropieją mu oczy. W domu śmierdzi kotem. Oznaczył naszą ulubioną kanapę. Dzieciom już się nie podoba. Marzą teraz o yorku. No nic. Nieudany zakup. Trzeba będzie oddać. Całe szczęście, że nie wydaliśmy więcej na niego.
Powariowali ci ludzie! Nikt go nie chce! Persa! Każdy tylko gada, że to nie pers, bo nie ma rodowodu. A po co mu rodowód? Przecież każdy widzi, że to pers.
Niedługo wyjeżdzamy na wakacje. A kot dalej siedzi u nas. Przenieśliśmy go do garażu.
Wieczorem zabraliśmy kota do auta. Pojechaliśmy trochę dalej, żeby przypadkem nie wrócił, albo żeby ktoś nie skojarzył, że mieliśmy takiego. Zostawiliśmy go na jakiejś wiosce. Da sobie radę. Będzie łapał myszy, na pewno go ktoś przygarnie. Dzieciom powiemy, że uciekł.
Niedługo Gwiazdka. Mamy dla dzieci niespodziankę. Już umówiliśmy się na aukcji, że za te 600zł dostaniemy yorka z dowozem. Będą się cieszyć.
Śliczny, malutki psiak. Trochę psoci, ale przecież jest taki słodki....
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ile takich historii jest naprawdę? Jaka jest historia tego kota? Możemy się tylko domyślać. Białych kotów w typie persa jest mało. Białych niekastrowanych kocurów jeszcze mniej.
Kot wygląda jak... ścierka do podłogi. Szary, lepiąca się sierść. W sierści – tysiące jaj złożonych przez pchły. Czarne, lepiące się kołtuny. Kot jest miły. Jakby nie zdawał sobie sprawy z tego w jakim jest stanie.
Golenie, kąpanie i doprowadzenie kota do porządku trwało kilka godzin. Po ogoleniu sierści – było widać jak po chudym ciałku biegały wielkie pchły.
Kot dostał preparat na pchły i został odrobaczony. W końcu mógł odetchnąć i zasnąć spokojnie...
Obecnie przebywa w domu tymczasowym. Dostał na imię Edward.
Sierść już trochę odrosła i jest bardziej puchaty. Ma jeszcze problemy z trawieniem, prawdopodobnie dlatego, że jadł byle co. Ma też problemy z oczami i uszami, które trzeba czyścić i przemywać.